Artur Trębacz: Chcemy być klubem energicznym i rządzonym racjonalnie [WYWIAD]


Hutnik Kraków krok po kroku odbudowuje swoją pozycję w polskiej piłce

10 maja 2024 Artur Trębacz: Chcemy być klubem energicznym i rządzonym racjonalnie [WYWIAD]
Marcin Kądziołka/Hutnik Kraków

Hutnik Kraków w 1996 roku wywalczył brązowy medal mistrzostw Polski. O tym sukcesie pamięta wielu kibiców klubu z Nowej Huty, lecz wynik ten przyćmiewają ostatnie lata, które Hutnik spędził w niższych ligach. Jednak wkrótce mogą oni doczekać się powrotu Hutnika na zaplecze ekstraklasy. O planach sportowych, budowie nowego stadionu i wizji klubu porozmawialiśmy z prezesem Hutnika Arturem Trębaczem.


Udostępnij na Udostępnij na

Hutnik Kraków na trzy kolejki przed końcem rozgrywek 2. ligi w sezonie 2023/2024 zajmuje 5. lokatę. Podopieczni Macieja Musiała są zatem bliscy zakwalifikowania się do baraży, które mogą zapewnić klubowi powrót na drugi szczebel rozgrywek po ponad 20 latach. Mimo sukcesów na boisku klub boryka się z wieloma wyzwaniami, które ograniczają jego rozwój. Saga stadionowa, ograniczone możliwości przyjmowania kibiców czy… decyzja konserwatora zabytków to tylko niektóre problemy, przed których rozwiązaniem stoją włodarze klubu. Na Suchych Stawach dzieje się też wiele dobrego: świetny marketing, budowanie działu skautingu czy prężnie działająca akademia dają nadzieję na rozwój i powrót Hutnika na salony. O tym – i nie tylko – porozmawialiśmy z prezesem Hutnika Arturem Trębaczam.

***

Panie Prezesie, sytuacja w tabeli zmienia się jak kalejdoskopie. Obecnie jesteście na 5. miejscu w ligowej tabeli. Wierzycie na Suchych Stawach w awans do 1. ligi?

Artur Trębacz (prezes Hutnika Kraków): Oczywiście, że wierzymy. Tak przygotowywaliśmy się do tego sezonu. Mamy w miarę mocną kadrę i sytuacja w tabeli to potwierdza. Po to gra się w piłkę, żeby odnosić sukcesy, i takim sukcesem dla nas na pewno byłby awans. Aczkolwiek zdajemy sobie sprawę, że wiąże się to z innymi problemami, które wówczas się pojawią. Na razie walczymy o pełną pulę i chcemy do końca być w grze o to, żeby zmienić ligę na wyższą.

Wokół Hutnika Kraków dzieje się wiele dobrego. Pozytywna energia jest odczuwalna w całej Polsce. Do końca pozostały Wam trzy mecze, w tym dwa domowe: z Lechem II Poznań oraz Olimpią Grudziądz. Czy planujecie jakieś specjalne inicjatywy dla kibiców na te dwa spotkania?

Myślę, że nasi kibice są już na tyle zmotywowani, że będą nas mocno wspierać. My jako klub nie mamy dużej palety możliwości z uwagi na ograniczenia infrastrukturalne. Na stadion jesteśmy w stanie zaprosić 999 osób przy imprezie niemasowej, bo tylko takie możemy organizować. Przy tak niewielkiej publiczności, którą możemy zaprosić na nasze wydarzenia, nie ma sensu motywować kibiców dodatkowo. Jestem przekonany, że na tych dwóch meczach wypełnią nasz stadion w takiej liczbie, jaką możemy wpuścić.

Obserwując social media Hutnika Kraków, można wychwycić naprawdę bardzo dużo inicjatyw, którymi nawet kluby ekstraklasowe mogłyby się inspirować: Ekipa Hutnika, inicjatywa wieszania plakatów przez kibiców, programy meczowe, wywiady przedmeczowe. Pod kątem kontaktu z kibicami – moim zdaniem – jeden z najlepszych klubów drugoligowych. Czy Hutnik może jeszcze czymś nas zaskoczyć?

To są działania ciągłe, które nasz prężnie rozwijający się dział marketingu proponuje naszym kibicom tym młodszym i tym nieco starszym. Właśnie na tych działaniach się opieramy i osiągamy nie najgorszą frekwencję jak na trzeci poziom rozgrywkowy. Cieszymy się, że te działania są dostrzegane, bo dużo pracy wkładamy w to, żeby klub był zauważalny nie tylko na płaszczyźnie sportowej, ale też żeby jego wizerunek na zewnątrz był pozytywny.

Kraków to dość trudne miasto do zachęcenia do przyjścia na stadion czy do śledzenia wyników danej drużyny. Jest Hutnik, są oczywiście Wisła, Cracovia, do tego Wieczysta, Garbarnia i kilka innych klubów. Wśród młodych krakowian widać zainteresowanie Hutnikiem? Jak to wygląda z  Pana perspektywy?

Naszym motorem napędowym jest nasza akademia, która rozwija się bardzo dynamicznie. Trenuje w niej ponad 500 zawodników i to stanowi naturalne zaplecze. Jeżeli chodzi o środowisko hutnicze, to oczywiście walczymy o kibiców tak jak i wszystkie pozostałe kluby. Staramy się tymi inicjatywami działu marketingu, o których wcześniej pan wspominał, zachęcać do tego, by kibic wybierał nasz klub. Nie da się ukryć, że sukces sportowy jest największym magnesem dla kibica. Do tego, żeby przyciągnąć kibica – szczególnie nowego kibica – na stadion potrzeba równomiernie rozkładać akcenty. Stąd też różne inicjatywy Hutnika. Nie wychodzi nam to najgorzej. Zdajemy sobie sprawę z ograniczeń infrastrukturalnych. Myślę, że przy lepszej infrastrukturze, przy większym stadionie czy większej możliwości dopuszczania kibiców na stadion bylibyśmy w stanie powalczyć jeszcze mocniej na rynku kibicowskim.

Jak na obecną chwilę wygląda sprawa nowego stadionu dla Hutnika Kraków? W marcu była konferencja prasowa, w kampanii wyborczej odbyło się spotkanie z jednym z kandydatów. Jak wygląda ta sprawa na początku maja?

Mamy wpisaną kwotę ponad dwóch milionów złotych w tegorocznym budżecie na projekt techniczny naszego stadionu. Czekamy na ogłoszenie przetargu w tym zakresie oraz na ukonstytuowanie się formalnie nowych władz. Czekamy na spotkania i na to, by sprawy szły dalej w dobrym kierunku. Cieszymy się, że nowy prezydent w kampanii podkreślał, że Hutnik czeka na stadion i powinien się go doczekać, bo tak wynikało z tych słów. Jest to ważna sprawa dla Hutnika i wierzę, że prezydent będzie tej sprawy pilnował. Pokładam dużą nadzieję, że te działania będą kontynuowane przynajmniej z taką dynamiką jak do tej pory.

W przypadku awansu do 1. ligi jak będzie rozstrzygnięta sprawa spotkań domowych? W procesie licencyjnym wpisaliście obiekt Cracovii jako ten rezerwowy.

Z uwagi na pewne zastrzeżenia ze strony Polskiego Związku Piłki Nożnej doszło do zmiany. Związek nie do końca akceptował sytuację, w której na jeden stadion wpisane są trzy drużyny: Cracovia, Puszcza Niepołomice i my.  Musieliśmy na szybko podjąć kroki zmierzające do zmiany stadionu, który wpisujemy do licencji na pierwszą ligę. Wybór padł na stadion MOSiR w Sosnowcu, czyli poprzedni obiekt Zagłębia. W 2. lidze oczywiście będziemy grać u siebie.

Kiedy – tak realnie patrząc – możemy spodziewać się nowego, tak bardzo wyczekanego stadionu dla Hutnika?

To zależy od wielu czynników: od pewnego procesu i tempa jego postępowania związanego z różnego rodzaju pozwoleniami. Sam projekt techniczny pewnie będzie powstawać dłuższy czas. To poważne przedsięwzięcie i nie da się go przyspieszyć na tyle, żeby pierwsza łopata była wbita za wcześniej niż dwa, trzy lata. Według mnie to najwcześniej, kiedy możemy spodziewać się startu inwestycji.

Zatem sprawa stadionu to dość odległa perspektywa.

Zgadza się. My obecnie skłaniamy się do pewnych drobnych inwestycji z punktu widzenia kosztów nowego stadionu, które doprowadziłyby nasz obecny stadion do tego, żebyśmy mogli rozgrywać swoje mecze w 1. lidze. Głównie chodzi tutaj o oświetlenie. To jest główny powód, który uniemożliwia nam grę na naszym obiekcie. Podgrzewaną murawę mamy, a reszta tematów, które ewentualnie niedomagają, są w miarę prosty sposób do załatwienia. Natomiast oświetlenie jest trudnym tematem, bo wiele czynników składa się na obecny stan rzeczy. Oświetlenie, które było, zostało zdemontowane. Konserwator zabytków wpisał do dokumentów maksymalną wysokość masztów, której na tę chwilę nie mogą przekraczać. Uniemożliwia nam to w tym momencie, z tej wysokości, która jest wpisana, doświetlenie boiska w wymaganym zakresie. Dla klubów pierwszoligowych oświetlenie jest kluczem. Jeżeli udałoby się nam ten temat przeforsować, to moglibyśmy 1. ligę rozgrywać u siebie. Byłoby to dla nas zdecydowanie dużym ułatwieniem. Jednak to też wymaga pewnych inwestycji i nie ukrywam, że czekamy na rozmowy z decydentami miejskimi.

Dopytam, czy zabytkiem jest sam stadion, czy wszystko, co go otacza?

Tutaj chodzi przede wszystkim o klasztor i generalnie otoczenie, a także brak miejscowego planu zagospodarowania terenu. Kilka uwarunkowań komplikuje nam sprawę inwestycji.

Nowy stadion byłby w tym samym miejscu? Problemem ponownie może być oświetlenie.

Tak, byłby w tym samym miejscu. Nowy stadion daje możliwości dopasowania rozwiązań technologicznych związanych z oświetleniem i wysokością stadionu, które nie byłyby sprzeczne z założeniami narzuconymi przez konserwatora zabytków. Wierzymy i liczymy na to, że uda nam się wypracować czasowe rozwiązanie.

Wiele mówimy o potencjalnej grze Hutnika Kraków w 1. lidze. Czy klub stać na grę szczebel wyżej?

Mamy właściciela, który jest mocny, jeżeli chodzi o sprawy finansowe, i na jego wsparcie mocno liczymy. Nie da się ukryć, że w tym momencie przygotowujemy różne warianty rozwoju sytuacji. Trudno jest zakładać, w której lidze zagramy. Myślę, że jeżeli awansujemy, to sobie poradzimy i z tym problemem. Podobne pytania padały w momencie, kiedy awansowaliśmy z 3. do 2. ligi. Udało się wszystko na tyle poukładać, że gramy w tej lidze już parę lat. Ten sezon jest zdecydowanie naszym najlepszym, więc idziemy do przodu i myślę, że podobnie będzie po ewentualnym awansie.

Czy po ewentualnym awansie do 1. ligi dojdzie do wielu zmian kadrowych?

Nie należy tego wykluczać. Jednak w tym momencie byłoby to trochę wybieganie przed szereg. Na razie skupiamy się na trzech ostatnich meczach tego sezonu. Zobaczymy, w którym miejscu będziemy i czy dojdą nam dwa mecze barażowe, bo to też jest bardzo prawdopodobne. Po sezonie nasi zawodnicy też pewnie będą inaczej patrzyli na fakt grania w 1. czy 2. lidze. Zobaczymy, jakie będzie zainteresowanie naszymi zawodnikami.

Zmiana trenera w obecnej rundzie wiosennej była też rozważana właśnie pod kątem przyszłości w 1. lidze? Było analizowane to, że trener Musiał poradzi sobie w niej lepiej niż trener Bobla?

Myślę, że nigdy się nie zatrudnia trenera tylko na daną ligę. Każdego trenera zatrudnialiśmy pod kątem długofalowej współpracy i podobnie jest z trenerem Musiałem. Ten zespół już się nieco odmienił, co przełożyło się na zdobycz punktową. Cieszy nas to i duża w tym zasługa trenera. Podejście zawodników nieco się zmieniło, bo materiał jest cały czas ten sam. Widać, że trener Musiał dobrze wszedł do pracy z zespołem, i trudno byłoby w tym momencie myśleć o czymś innym niż o kontynuowaniu współpracy z trenerem.

Nowy trener to niejedyna nowa twarz w Hutniku. Ostatnio pojawiła się nowa funkcja szefa skautingu, którym został Kamil Tybor. To kolejny krok ku rozwojowi i sportowej przyszłości Hutnika Kraków?

Chcemy rozwijać się cały czas na wszystkich płaszczyznach: infrastrukturalnej, finansowej, ale przede wszystkim sportowej. Zdawaliśmy sobie sprawę, że rozwiązania, które do tej pory funkcjonowały w naszym klubie w zakresie skautingu, nie były na tyle dobre i nie przynosiły efektów, jakich oczekiwaliśmy. Próbowaliśmy różnych rozwiązań, łącznie z podpisaniem umowy z zewnętrzną firmą skautingową. Ruch z Kamilem wydaje się bardzo ciekawy. Ma on bardzo szerokie spojrzenie i rozeznanie wśród piłkarzy nie tylko krajowych, lecz także zagranicznych. Kamil dostał zadanie rozwinięcia tego działu. Nie naciskamy na szybkie kroki, bo tak jak i w innych obszarach rozwijamy się bez zbędnego pośpiechu. Mamy oczekiwania co do Kamila, że stopniowo ten dział będzie nam się rozwijał i docelowo przyniesie wymierne korzyści dla całego klubu.

Trzeba też przyznać, że te wcześniejsze ruchy należą do jednych z najlepszych w lidze: Rakels, Tarasovs, Urbańczyk.

Nie można też zapomnieć o Dorianie Frątczaku, który wszedł do bramki i stał się jednym z najlepszych bramkarzy ligi. Był nim już swego czasu, kiedy bronił w Garbarni, a teraz o sobie przypomniał. Uważamy to też za bardzo dobry krok i wzmocnienie drużyny. Nie robimy dużo transferów, ale te, które robimy, w większości przypadków się sprawdzają. To nas bardzo cieszy, bo znaczy, że skuteczność naszej analizy jest wysoka. Wiemy, że nie jest to proste zadanie, bo nawet w największych klubach zdarzają się wpadki. Mamy ograniczone środki transferowe, musimy je wydawać z głową i w tej chwili wygląda na to, że te ruchy okazują się trafione.

Mamy w planach nowy stadion, mamy nowego szefa skautingu, w tle ewentualny awans do 1. ligi… Czym zatem ma się cechować powracający na salony Hutnik Kraków?

Hutnik chce się przede wszystkim przypomnieć. Nie było nas wiele lat na poziomie centralnym, wróciliśmy tutaj już kilka lat temu i trochę oswoiliśmy z nową sytuacją. Wielu kibiców nie pamięta nas na tym poziomie, więc chcemy im się przypomnieć. Chcemy być klubem energicznym, poukładanym i rządzonym racjonalnie. Nie będziemy chcieli wyróżniać się na innych płaszczyznach. Afery i inne tego typu sprawy nas nie interesują. W tym temacie zostawiamy pole do popisu innym klubom. (śmiech) Chcemy się spokojnie rozwijać i robić swoje.

Do końca sezonu zasadniczego zostały trzy mecze: dwa domowe z rezerwami Lecha i Olimpią Grudziądz, a także daleki wyjazd do Kołobrzegu. Według Pana które z tych spotkań będzie decydujące? Z Kotwicą, która walczy o awans, czy z klubami, które muszą uciekać ze strefy spadkowej?

Przed nami trzy mecze finałowe. Każdy będzie równie ważny i w każdym trzeba dać z siebie 120% umiejętności. Żaden z tych zespołów się przed nami nie położy, więc trzeba być do końca skoncentrowanym.

Po sezonie zasadniczym możecie rozegrać jeden mecz, nawet w przypadku, gdy znajdziecie się w finale baraży. Radunia Stężyca nie złożyła wniosku licencyjnego na 1. ligę, zatem w barażach grać nie może. Czy ewentualne rozstrzygnięcie z wolnym losem w półfinale to dla Pana dobra wiadomość?

Trudno dzielić skórę na niedźwiedziu, bo my jeszcze w barażach nie jesteśmy. To trochę takie gdybanie. Wiadomo, że wolny los jest korzystny,  bo po wymagającym sezonie zespół dostaje dodatkowe okienko, kiedy może się zregenerować. Natomiast bardziej zwróciłbym uwagę – właśnie przez pryzmat Raduni – na to, jak ta liga jest wymagająca, szczególnie pod kątem organizacyjno-finansowym. Jest to strasznie wymagająca liga, w której trzeba mieć wiele środków i w której trzeba wykonać wiele działań, by się utrzymać. Możliwości dopływu kapitału w 2. lidze są bardzo ograniczone. A koszty niemalże porównywalne z 1. ligą. Stąd też dochodzi do nas coraz więcej głosów z różnych ośrodków, które zaczynają mieć problemy z uwagi na to, że środki zabezpieczone na ten sezon powoli się kończą. Ta liga jest bardzo trudna pod tym względem. To też jest jeden z powodów, dla których bardzo byśmy chcieli wydostać się z tej ligi.

Jest to strasznie wymagająca liga, w której trzeba mieć wiele środków i w której trzeba wykonać wiele działań, by się utrzymać.

Pan z Hutnikiem Kraków jest związany już wiele lat. Ten ewentualny powrót do 1. ligi to będzie największy sukces na zawodowej ścieżce? Spełnienie marzeń związanych z Hutnikiem?

Na pewno. Idę z Hutnikiem od 4. ligi i już kilka szczebli razem pokonaliśmy, kilka trudnych momentów na swojej drodze przeżyliśmy. Cieszy to, że cały czas idziemy do przodu. Czasami robimy krok w tył, ale później robimy dwa do przodu. Mam świadomość, że wymaga to coraz więcej wysiłku i przede wszystkim coraz więcej czasu, a to jest to, w czym ja mam największy deficyt. Zobaczymy, jak to będzie w przyszłym sezonie. Na razie patrzymy na to, co jest tu i teraz. Mamy swój cel i próbujemy go zrealizować. Nad pobocznymi tematami będziemy się zastanawiać później. Walczymy o awans, jesteśmy liderem w Pro Junior System. Pokazujemy, że można łączyć te dwa aspekty, i jest to kierunek, którego nie zmienimy, niezależnie, czy będziemy grać w 1. czy 2. lidze.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze